Chór w Re(y)moncie

Moja lepsza połowa prowadzi w swojej szkole chór oraz zespół i kiedy pojawiła się możliwość robienia zdjęć podczas występów, nie mogłem odmówić. Z jednej strony to zawsze fajnie popatrzeć jak młodzi ludzie realizują swoje pasje, z drugiej powspominać jak samemu w podonym wieku, ale z dużo mniejszymi umiejętnościami, stałem na scenie i z entuzjazmem, choć z dużo gorszymi efektami szarpałem druty mojego elektryka.

Lubię robić zdjęcia na koncertach, bo muzycy zawsze są niezwykle ekspresyjni, niezależnie od tego na jakim istrumencie grają, jaki typ muzyki, kiedy porwie ich melodia, wszystko inne nagle znika, zwyczajnie przestaje istnieć. Najwięksi introwertycy zmieniają się w kipiące wulkany emocji. A to świetnie wychodzi na zdjęciach.

Ale koncert to też cichsze momenty, przynajmniej dla mnie. Uwielbiam ten moment, kiedy artyści opowiadają coś, kiedy nawiązują kontakt z publicznością, kiedy z bardzo indywidualnego przeżycia staje się czymś więcej, czymś wspólnym, współodczuwanym. Tu, choć koncert był może troszkę mniejszy w skali, takie momenty też miały miejsce.

Previous
Previous

Moje ulubione fotki (so far)

Next
Next

Koncert Tulamade Góra Kalwaria